Agresja słowna (werbalna) w polityce - czym jest? Przykłady agresji werbalnej
Sztuka retoryki rozpoczyna się od refleksji nad potęgą słowa, którego jego moc już od czasów starożytnych jest wykorzystywana w różny sposób przez uczestników życia publicznego, a zwłaszcza przez nadawców komunikatów politycznych. Wypowiedzi ustne, dzięki oratorstwie, potrafią zmanipulować odbiorców w dowolny sposób, o jakim zadecyduje mówca. Retoryka, umiejętnie wykorzystywana, potrafi nadać słowu nieokiełznaną siłę, która nie tylko porusza tłumy, lecz także doprowadza do zachwiania się równowagi ogólnego stanu spokoju na świecie.
Agresja werbalna w polityce - czym jest?
Przejawem największej manipulacji słowem jest agresja werbalna, polegająca na użyciu negatywnie oceniających wyrażeń, doborze słów wskazującym na wyższość nadawcy oraz przyjęciu napastliwego tonu głosu. Perswazja, używana poprzez dawnych filozofów, starożytnych władców oraz obecnych polityków, niezależnie od ustroju i dominującej ideologii, pozostaje narzędziem służącym zdobyciu, utrzymaniu i poszerzeniu pozycji społecznej.
Polityka jest rozległą oraz potężną płaszczyzną, od której wywodzi się cały paradygmat działania społeczeństwa, jak i gospodarki. Prowadzenie działań wpływających na dobro i stan życia mieszkańców danego państwa jest zadaniem trudnym, szczególnie gdy panuje w nim nienawiść polityczna spowodowana odmiennością poglądów. Zróżnicowanie między ideami, wysuwanymi poprzez partie, doprowadza do wielu konfliktów. Rozstrzygnięcie sporu, przy takim stanie rzeczy, często prowadzi do zaciętej walki o to, która ze stron ma rację. Rodzi się wówczas agresja słowna jak i niekiedy fizyczna. Przejawy mowy agresji dają upust wichrzycielstwie obu ze stron - tej, która utożsamia się ideologicznie oraz tej, która jest stanowczo przeciwna. Prowadzi to do rozdzielenia się społeczeństwa, skrajnych podziałów, które opanowują nie tylko urzędy, ale także domy. Przypomina to lawinę, która począwszy od kilku osób "na wysokich stołkach" przybiera na masie i wdziera się kolejno w pracę, edukację i rodzinę - codzienne życie zwykłych ludzi.
Mowa nienawiści w swojej formie nie domaga się przekleństw - megalomania oraz egocentryzm swojej idei odpowiednio wyklucza przypuszczenie o pozytywnym istnieniu odmienności. Agresor często stara się wywołać w odbiorcach uczucie przerażenia - tym, którzy są przynależni do jego poglądów wmawia, że to co inne jest zagrożeniem, a tym, którzy są opozycją wmawia strach przed wykluczeniem ze społeczeństwa. Ofiara agresji często stawiana jest przed krytyką wartości kulturowych, społecznych, a także moralnych. Słowa posiadają moc, która kolaborując z władzą wiążącą się z wysoką pozycją społeczną, potrafi wzbudzić uczucia nawet w tych, którzy z jako taką polityką nie mają nic wspólnego. Komunikaty organów rządzących kierowane do społeczeństwa mają różne charaktery, jednak skupiając się na mowie agresji, należy pamiętać, że jest ona przedstawiana na pozór jako motywacja lub obrona. Takiego zabiegu politycy używają aby w etyczny sposób poniżyć pewną część społeczną, ideologię lub wartości.
Agresywność mowy politycznej w Polsce jest w obecnym roku tematem nieprzemijającym. Wielu polityków, nie szczędząc w słowach, naraziło się na antypatię ze strony całego społeczeństwa. Wypowiedzi, również te w mediach społecznościowych, potrafiły wywoływać ogromne podziały wśród odbiorców. Dychotomia doprowadziła do wykluczenia z polskich domów ludzi, o których panująca władza mówiła "Próbuje się nam wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia.". Obserwując polską scenę polityczną, już od wielu lat, można zauważyć pewną zależność (która zdecydowanie bazuje na językowej agresji), a mianowicie jest to manipulacja strachem społeczeństwa przed tym co rząd uzna za groźne. Wspólna nienawiść do tego, na co władza "wskaże palcem" jest wygodna, a mieszkańcy kraju czują, że spełniają swoje zadanie obywatelskie.
Agresja słowna (werbalna) - przykłady
Sprawa uchodźców
Przykładem politycznej agresji werbalnej, która mogłaby podjudzać ludzi do rasistowskiego myślenia, jest sytuacja z 2015 roku, w którym sprawa uchodźców z Iraku, Afganistanu oraz Syrii objęła całą Europę. W Polsce temat ten poruszył wszystkimi, a politycy nie bali się mówić na głos: "Świadomie używam słowa bydło, gdyż uważam, że to jest bydło i powinno być traktowane jak bydło - do takiej zdecydowanej postawy skłoniły mnie obserwacje bydła prowadzone osobiście na przestrzeni kilku lat oraz za pośrednictwem internetu" - pisał poseł Armand Ryfiński o imigrantach. Nazywanie człowieka ideologią czy też bydłem jest przemocą psychiczną, która coraz częściej prowadzi do konfliktów na miarę całego kraju. Widząc jak opinia publiczna zmienia się pod wpływem głów państwa, coraz więcej osób jest skłonnych do objęcia podobnego toku myślenia. Kolokwialnie podchodząc do sprawy można stwierdzić, że łatwiej jest zjednoczyć się mając tego samego wroga.
Zakaz aborcji
Manipulacja językiem agresji bywa ostatnim rozwiązaniem w momentach konfliktu, gdy żadna ze stron nie chce ustąpić. Przywołując wydarzenia z kilku ostatnich miesięcy (październik, listopad 2020r.), dotyczące sprzeciwu kobiet przeciwko zakazowi aborcji w poszczególnych sytuacjach, można zauważyć jak obie strony używały języka nienawiści. Manifestacja opierała się głównie na marszach, podczas których wykrzykiwane były w większości wulgaryzmy. Zabieg ten tłumaczy Dr hab. Agnieszka Niekrewicz mówiąc "Wulgaryzmy wyrażają gniew, bunt, pogardę, a jednocześnie łamią tabu. Dzięki temu mówiący podkreśla swoją niezależność, a taki jest właśnie cel protestujących. Głośne, publiczne wypowiadanie wulgaryzmów może dawać też poczucie siły, wzmacniać odwagę.". Odpowiedzią, na sprzeciw zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, było oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego, które wywołało kontrowersje, przyczyniając się do zwiększenia polaryzacji w polskim społeczeństwie. Słowa, których użył Wiceprezes Rady Ministrów, miały ofensywny wydźwięk, który można było posądzić o "nagonkę" przeciwników strajku na manifestujący tłum - "Wzywam wszystkich członków Prawa i Sprawiedliwości, i wszystkich którzy nas wspierają do tego, by wzięli udział w obronie Kościoła, w obronie tego, co dzisiaj jest atakowane i jest atakowane nieprzypadkowo", mówił także "Ten atak jest atakiem, który ma zniszczyć Polskę, ma doprowadzić do triumfu sił, których władza w gruncie rzeczy zakończy historię narodu polskiego tak, jak dotąd go żeśmy postrzegali.". Wydarzenia te nie dały spokoju wszystkim polakom, a przejaw agresji językowej z obu stron był początkiem jeszcze większej fali gniewu.
Uważa się, że język polityki powinien zachować etyczność, a przede wszystkim humanitarność - nie są to jednak cechy, które pierwszorzędnie panują w rządzie. Niestety, przyjmuje się coraz częściej przeświadczenie o odbieraniu człowieczeństwa ludziom, wynikające z pracy w danym zawodzie. Policjant dla młodzieży (szczególnie tej w okresie buntu) jest kolokwialnym "psem", polityk natomiast jest osobą, która niezależnie od sytuacji powinna zachować stoicki spokój oraz klasę. Obserwuje się tu zatarcie granicy między pracą, a życiem. Polityk to człowiek, który rzeczywiście w swojej pracy musi zachować maniery, jednak niekiedy emocje są zbyt nasilone, aby móc z łatwością je w sobie zdusić. Pobudki agresji biorą się wtedy z uczucia gniewu i frustracji, niekoniecznie są okazywane w konkretnym celu.
Pedofilia w kościele
Przykładem powyższego są słowa Sławomira Nitrasa wykrzyczane w afekcie do zdarzeń dotyczących pedofilii w kościele "A Pan pyta o fakty? A ja mówię - to są dzieci! I pytam się ilu z tych księży siedzi w więzieniu?!". Agresja wynikająca z bezsilności i wrażliwości tematu skierowana została w stronę tych, którzy odpowiedzialni byli za rozwój sytuacji księży posądzonych o molestowanie dzieci. Agresor nie mógł uchować emocji, przez co jego zachowanie posądzono o nietaktowne, szczególnie gdy osiągając apogeum irytacji, poseł próbował wręczyć Jarosławowi Kaczyńskiemu dziecięce buciki, symbolizujące ofiary księży pedofilów.
Agresja słowna według Orwell'a
Niemożliwym byłoby doprowadzenie polityki do stanu, w którym agresja językowa jest wykorzystywana w minimalnym stopniu. Zachłanność i obłuda rządzą światem od setek lat, a mając władzę w swoich rękach nietrudno pokusić się o ustawienie kraju pod własne poglądy. Stworzenie państwa rządzącego się prawami jednej idei byłoby skomplikowanym zadaniem - taki zamysł ukazał George Orwell w antyutopijnym świecie opisanym w książce "Rok 1984". Orwell opisał życie jednostek poddanych wszechpotężnej władzy państwa, gdzie wolna wola była ograniczona do minimum. Autor idealnie przedstawił działanie agresji językowej, która opierała się na nienawiści wobec Emmanuela Goldsteina, celem tego było nie tylko zohydzenie nieprawomyślnych ideałów, ale też upust frustracji mieszkańców Oceanii. Słowna agresja szerzyła się podczas Dwóch Minut Nienawiści: "Ciemnowłosa dziewczyna za Winstonem zaczęła krzyczeć "Świnia! Świnia! Świnia!", po czym nagle chwyciła opasły słownik nowomowy i cisnęła nim w ekran.". Rozwścieczony tłum podczas zebrań obrazował działanie emocji, które śmiało przechodziły między ludźmi, powodując ogólny niepokój.
Psychologia tłumu jest podobnie wykorzystywana w dzisiejszych czasach, między innymi wpływa na nią propagandowa telewizja. Językowe przejawy agresji w polityce są wykorzystywane jawnie bądź poufnie, zależnie od intencji mówcy, jego planów lub emocji. Stosowanie agresji może mieć silny wpływ na odbiór nadawanych komunikatów, jednak o jego pozytywnym czy negatywnym skutku decyduje ciąg dalszych wydarzeń. Społeczeństwo nie lubi manipulacji, choć nie zawsze umie ją odszukać, szczególnie gdy rząd notorycznie bazuje na zasadach retoryki. Polityka powinna być płaszczyzną, której główną domeną jest szczerość - niestety - opiera się ona kłamstwach i oszustwach. Liczne zabiegi manipulacyjne czerpią siłę z gniewu, ponieważ jest to emocja najsilniej dobierająca się do trzeźwości umysłu.
Komentarze