Narcyzm i celebryci - mój punkt widzenia
Narcyzm i celebryci. Powszechnie wiadomo, że narcyzm to skoncentrowanie na sobie, na własnym wizerunku, na tym, jak postrzegają nas inni. Nazwa tego stanu psychicznego została zaczerpnięta z greckiego mitu o Narcyzie - młodzieńcu, który zakochał się w samym sobie.
Pytam: Czy postać mitologicznego Narcyza ujawnia cechy, zachowania i postawy właściwe ludziom współczesnym? A może dylemat Narcyza i jego postępowanie należą całkowicie do minionego archaicznego świata?
Moja odpowiedź jest następująca.
Zainteresowane własną autoprezentacją i potrzeba bycia podziwianym to typowa cecha ludzi współczesnych. Dylemat i postawa Narcyza to ilustracja typowych zachowań człowieka współczesnego, to postawa wobec siebie i świata, która staje się coraz bardziej powszechna. Narcyz jako pradawny wzorzec takiej postawy mógłby zostać "patronem" współczesnych celebrytów. Postaram się tę myśl uzasadnić kilkoma argumentami.
Z mitu o Narcyzie zawartym w "Przemianach" Owidiusza dowiadujemy się, że Narcyz jest człowiekiem dumnym, skupionym wyłącznie na sobie. Nie reaguje na zaloty nimfy Echo, odrzuca miłość, jest pozbawiony empatii, nie chce się utożsamiać z uczuciami i potrzebami innych. W spotkaniu z nimfą Narcyz okazuje arogancję, jego postawa jest lekceważąca i wyniosła.
Łatwo zauważyć, że zachowanie to bardzo przypomina postawę współczesnych ludzi. Obowiązującą dziś zasadą nie jest "cogito ergo sum", czyli "myślę, więc jestem", ani "amo ego sum", czyli "kocham, wiec jestem", tylko "habeo ergo sum" - "posiadam, więc jestem". Współczesne reklamy budują obraz człowieka jako skoncentrowanego wyłącznie na sobie nabywcę różnych dóbr. To rodzaj i ilość posiadanych przedmiotów określają człowieka w oczach innych ludzi. Współcześni celebryci, czyli ludzie, którzy zyskują pewnego rodzaju uznanie współczesnego społeczeństwa to raczej istoty posiadające, niż myślące i odczuwające. Ludzie, patrząc na innego człowieka, określają go przez przedmioty, którymi się otacza. Niewiele osób patrzy dziś na człowieka jak na "ja" mające wartość, raczej jak na "ja" posiadające, konsumujące. Jeśli chce się być lepiej postrzeganym, lubianym, cenionym to trzeba więcej posiadać. Dla wielu ludzi posiadanie staje się jedyną szansą na wylansowanie swojej osoby. Relacja z przedmiotami określa nasze "bycie w świecie". Dochodzi do tego, że żyjemy raczej w świecie rzeczy niż ludzi. Podobnie jak Narcyz zapominamy, że obok nas istnieją inni ludzie, którzy podobnie jak my są podmiotem świata.
Wróćmy do opowieści Owidiusza - po zlekceważeniu nimfy młodzieniec pochyla się nad strumieniem i gdy dostrzega w tafli wody odbicie własnej twarzy zakochuje się. Zachwyt jest jednak gorzki bo mimo ciągłego nachylania się, Narcyz nie może dosięgnąć własnej twarzy. Niezaspokojone pragnienie doprowadza go do śmierci i nawet po odejściu ze świata młodzieniec usiłuje odnaleźć własną twarz w wodach Styksu. Postawa taka jest typowa dla współcześnie lansowanych "gwiazd" show-biznesu. Ludzie omamieni żądzą posiadania odznaczają się sztucznym, napuszonym poczuciem własnego znaczenia. Niemal każdy współczesny celebryta wyolbrzymia i przecenia swoje zalety, umiejętności, osiągnięcia i talenty, a nawet oczekuje bycia uznanym za lepszego bez żadnych osiągnięć.
Ludzie pochłonięci fantazjami o nieograniczonych sukcesach i pięknie wierzą w to, że w istocie są kimś szczególnym i wyjątkowym, oraz w to, że mogą być w pełni zrozumiani jedynie przez innych szczególnych ludzi, czyli ludzi zajmujących ten sam społeczny status i zasługujących na ich towarzystwo. Dlatego celebryci uwielbiają otaczać się ludźmi znanymi, traktując ich często jako środek do osiągnięcia własnych celów. "Gwiazdy" mają także poczucie wyjątkowych uprawnień - ich wygórowane oczekiwania i wymaganie specjalnego traktowania to nic innego jak objaw narcyzmu, kalekiego przekonania o własnej wyższości. Postawa taka sprawia, że ludzie traktują coraz częściej innych ludzi i samych siebie jako przedmioty, które trzeba zdobyć, posiadać, wykorzystać, jako instrument dla własnych celów. Ludzie współcześni patrzą na siebie uprzedmiotawiającym spojrzeniem. W społeczeństwie konsumpcyjnym człowiek patrzy na swoje ciało, jak na pewnego rodzaju kapitał. Dba o nie, decyduje się na operacje plastyczne, które gwarantują większą ilość interesujących propozycji zawodowych. Współczesne reklamy nie przedstawiają człowieka jako istotę duchowo-cielesną, która jest zdolna do myślenia, ale pokazują wyraźnie, że ciało człowieka jest dziś wyzyskiwane, sprzedawane, traktowane jak przedmiot.
Warto jednak zauważyć, że miłość, którą Narcyz poczuł do samego siebie nie była uczuciem spełnionym ani szczęśliwym. Środki masowego przekazu jakby zapominają o cenie, którą trzeba zapłacić za miłość do samego siebie ? kreują wizerunki ludzi żyjących w mającym trwać wiecznie szczęściu i wygodach, niezależności, uporządkowaniu i ukojeniu, jakie dostarcza udoskonalone życie "gwiazd". Jednak człowiek sprzedający siebie dla współczesnej kultury masowej bynajmniej nie jest ani spokojny, ani zadowolony ze swojego bytu. Współcześni narcyzi powinni pamiętać o tym, że są jedynie członkami konsumującej masy i to od woli masy zależy ich "być albo nie być". Myślę, że przedstawione przeze mnie argumenty pozwolą w pełni zgodzić się z myślą zawartą we wstępie: zainteresowane własną autoprezentacją i potrzeba bycia podziwianym to typowa cecha ludzi współczesnych. Narcyz jako pradawny wzorzec takiej postawy mógłby zostać "patronem" współczesnych celebrytów. Jednak miłość własna, egoizm i samouwielbienie, jak pokazuje grecki mit, prowadzą do wielkich rozczarowań - setki selfie i tysiące zdjęć na "ściankach" to jedynie rzeczywistość wirtualna, to złudne odbicie twarzy Narcyza w strumieniu.
Komentarze