Seksizm w pracy - jak sobie z nim radzić?

Seksizm w pracyNie da się ukryć, seksizm występuje w pracy nawet w XXI wieku, żeby go odczuć na własnej skórze wystarczy tylko się postawić facetom, powiedzieć coś lub zrobić coś co jest nie pomyśli naszym kolegom. Jeżeli tylko trafimy na mężczyznę, który nie ma szacunku do płci przeciwnej, na efekty nie trzeba długo czekać.

Seksizm jawi się nie tylko w słowach, tonie, zachowaniu. Przede wszystkim ma swoje źródło w sposobie myślenia. Skąd się bierze seksizm? Seksizm się bierze z głowy.

Możemy obwiniać podświadomość całego naszego społeczeństwa, o to gdzie jest nasze - kobiet, miejsce. A jest ono nie ciekawe. Na szarym końcu społecznej banicji. Przemoc nie ominie nikogo. Nie ma tym świecie dziewczyny, która nie przeżyła by nieprzyjemnej sytuacji z mężczyznami. Na nieprzyjemności łatwo jest się narazić. Wystarczy tylko nie spełniać oczekiwań. Oczekiwań innych ludzi. Nie można mieć innych celów w życiu, planów i marzeń bez konfrontacji. Tak dobrze nie ma.

Świat jednakże idzie do przodu. Ale czy zawsze? Są sfery rzeczywistości, które skostniałe trzymają się w wieku kobiet uciśnionych. Niejednokrotnie panie same są tego przyczyną. Narzucają, wymagają, usprawiedliwiają. Stosują przemoc wobec swoich dziewczyn. I tak z pokolenia na pokolenie. Najtrudniejsze i najbardziej traumatyczne sytuacje dotykają nas w pracy. Bo to w pracy spędzamy większość naszego życia, to tam nawiązujemy relacje, czasem bardziej intymne niż z domownikami w domu! Jeśli na samym początku nie ukrócimy sytuacji w których czujemy się krzywdzone, jedynym rozwiązaniem będzie ucieczka z poczuciem winy i ogromnego niesmaku.

Jeżeli kolega z pracy lekceważy nasz styl życia, brak faceta i dzieci, lekceważy i narzuca, od razu należy powiedzieć STOP bo potem będzie za późno, potem to już tylko zadyma albo cierpienie w milczeniu. Ale jak spławić niechciane amory, głupie uwagi, niewybredne komentarze. Śmiechem, świętym oburzeniem? Jak się zdobyć na odwagę gdy paraliżuje nas strach? Najgorzej nie zrobić nic, ale nie łudźmy się, że walka coś może zmienić na lepsze, bo tak nie będzie. Niestety prawie zawsze będzie na nas dziewczyny. I inne dziewczyny tylko to potwierdzą.

Ale kobiety są sprytne. Spryt pomaga nam przetrwać. Większość facetów to duże dzieci, dzieci, które potrzebują pochwały. I kobiety to wykorzystują, żeby się podlizać, poniżyć. Obrócić wszystko w żart. Dopóki się nie zmieni sposób myślenia nasz wszystkich, dopóty nie będzie zmian. Trudne sytuacje nie pozostają bez wpływu na naszą psychikę, nie odpływają w zapomnienie, a często prześladują nas do końca życia jak niechciany koszmar.

Jednego dziewczyna może być pewna. Facet jest bezczelny. Umie dokopać i potrafi, często publicznie i przy świadkach. Jak zatem zacząć się bronić? Kiedy złożyć skargę do kierownictwa? Najlepszą i najskuteczniejszą metodą jest przerwanie dyskusji w zalążku, nie danie się wciągnąć w bagno poniżenia i poszarpanych nerwów, nieprzyjemnego napięcia, które narasta z dnia na dzień. Prowokant prawie zawsze jest życiową fajtłapą, wyżywającym się na innych za swoje problemy. Najczęściej boi się żony, bez której nie załatwił by nic. Ale ta świadomość nie pomaga. Rodzi się ból, ból poczucia winy i niesprawiedliwości.

Takiego bólu nie da się zapomnieć i on wraca nawet po latach. Przed skargą do kierownictwa paradoksalnie powstrzymuje poczucie lojalności, strach bo taka skarga to już coś poważnego, coś czego nie można zlekceważyć. Niejednokrotnie kierownik to kolega naszego oprawcy, a wtedy koło się zamyka. Z takiej sytuacji nie ma wyjścia, a ile tak naprawdę osób decyduję się w końcu na sąd? Znikomy procent. I co jeśli wyda niesprawiedliwy wyrok. Czy walka na noże ma sens? Najtrudniej jest sobie poradzić we własnej psychice zwłaszcza z poczuciem winy, które wpajane jest nam kobietom od najmłodszych lat dziecięcych. Ale walka zaczyna się w głowie, to w głowie zaczyna się postęp. To pierwszy krok do wyjścia z mroku i wybaczenia samej sobie, braku odpowiedniej reakcji, znalezienia się w trudnej sytuacji, poczucia winy. Nie jest to łatwe i nigdy nie będzie.

Należy wyrzucić to z siebie, żeby nie zwariować. Choćby na papier. Następnym kokiem może być usunięcie agresora na przykład ze znajomych z Facebook'a i niestety znalezienia innej pracy, zmiany otoczenia i wyciągnięcia wniosków na przyszłość. Jeśli jest to możliwe, także rozmowa z facetem, który nas krzywdzi za jakiś czas, spisanie na kartce odpowiednich słów, bo być może nie do końca zdaje sobie sprawę z tego co robi, albo zdecydowanie wie co robi, i w takim przypadku żadna rozmowa nie ma już najmniejszego sensu bez narażania się na agresję. Może nie są to waleczne sposoby walki z traumą, ale zawsze to jakiś krok na przód. Nie da się żyć w poczuciu krzywdy przez całe życie bez uszczerbku na zdrowiu. Dostałyśmy bolesną nauczkę od życia, swoistego kopniaka, nie należy się katować jeszcze bardziej.

Komentarze